8/05/2012

The naughty Prince and the Pauper

Dedykacja: Dla @Like_Louis , @PL_Stylinson & @AlexwantsLarry ♥ 

- To co zwykle? – zapytał barman.
- Jasne.
Louis zajął miejsce przy barze i po upływie niecałej minuty, przechylał kieliszek.
- Jeszcze raz. – zażądał.
- Ciężki dzień, co?
- I to jak.
Zdecydowanie to był bardzo ciężki dzień dla szatyna. Został w pracy po godzinach, a potem odbył długą rozmowę ze swoją dziewczyną wyjaśniając, że jest gejem. Co gorsza ona stwierdziła, że nie jest prawdziwym mężczyzną i nie potrafi normalnie z nią zerwać, tylko uparcie kłamie. Nie uwierzyła w jego homoseksualność i nie miała zamiaru uwierzyć póki nie zobaczy go z jakimś facetem.
- Naprawdę ciężki dzień. – szepnął, już trochę bardziej do siebie niż do barmana.
Tej nocy miał zamiar się rozluźnić. Dotychczas w jego życiu było za dużo stresu i nie zadowalał go nawet seks. Tym razem chciał się zabawić. W dodatku z jakimś pierwszym lepszym kolesiem. Ciekawość typu „jak to jest” szarpała nim z każdej strony.

Gdy wlał w siebie jeszcze dwa kieliszki, rozglądnął się dookoła. Cały klub przepełniony był nawalonymi i tańczącymi ludźmi – głównie nastolatkami. Nagle jeden z nich z impetem wpadł na blat i rzucił do barmana banknoty.
- Rozlej dla wszystkich. – polecił.
- Dla tej twojej zachlanej grupki? Nie ma mowy!
- Zamknij się Ian, ja tu płace. – rozkazał i zmarszczył brwi.
- To, że twój ojciec jest właścicielem praktycznie każdego baru, sklepu i restauracji nie znaczy…
- To nie jest mój ojciec! – skarcił go, przerywając. – I tak, znaczy. No już nalewaj!
Podczas gdy barman spełniał swoje zadanie, nastolatek opierał się o bar i cierpliwie czekał. Louis bez przerwy lustrował go od stup, po końcówki idealnych loków i zachwycał się tym widokiem. Lokaty spojrzał w jego stronę i wyraźnie spodobało mu się to, co zobaczył. Odwrócił się lekko do Tomlinsona, opierając prawy łokieć o bar. Ich spojrzenia natychmiast się spotkały, a pijany i zuchwały Styles wiedział czego chce. Przemierzył wzrokiem ciało Louis’ego tak, by ten mógł to zauważyć, a następnie powoli i seksownie oblizał usta, patrząc mu w oczy. W szatynie aż buzowało od emocji i poczuł jak w jego gardle szybko zasycha. Ciężko przełknął i zaczął uderzać palcami w blat. Młodszy kolega zauważył to i uśmiechnął się łagodnie. Następnie przejechał opuszkiem palców od dłoni Louis’ego, aż po jego ramię i szyję. Barman odchrząknął, by Lokaty zabrał to co zamówił. Nastolatek prędko się wyprostował i odwrócił do tańczących.
- Halo! Moi ludzie do baru! Prędko! – krzyknął i przysunął się bliżej Louis’ego, by zrobić miejsce grupie nastolatków. Ale tak naprawdę, zrobił to specjalnie, by Tomlinson ponowni zadrżał. Udało się.
Starszemu mężczyźnie serce biło w niesamowitym tempie. Wiedział, że to jest ten odpowiedni chłopak na jeden raz.

Harry wysłał mu znaczące spojrzenie i ruszył w ciemny kąt na sali obok toalet. Louis nie miał wyboru. Młodszy chłopak wyraźnie dawał mu znaki. Wstał zostawiając pieniądze na blacie i szedł omijając tańczących i wypatrując kędzierzawą czuprynę.
Zatrzymał się przy ścianie. Był zrezygnowany, bo nie wiedział gdzie podział się jego partner na dzisiejszy wieczór. Wtedy czyjaś dłoń mocno złapała go za rękę i przyciągnęła do pocałunku. Zanim zdążył się zorientować co się dzieje, czyjeś słodkie wargi przylegały do jego. Wplótł palce w loki i wtedy poczuł się dobrze. Chętnie oddał pocałunek i upiększył go dodając język, który wirował w ustach Lokatego z niezwykłą prędkością i pożądaniem.
Poczuł nagłą potrzebę powędrowania dłońmi pod koszulką kolegi, ale ten go wyprzedził. W kącie był tak ciemno, że ledwo się dostrzegali, więc nie przerywając pocałunków, ruszyli w stronę toalet i zamknęli się w jednej z kabin. Gdzieś z końca dochodziły pojękiwania, co świadczyło o tym, że inna para także wybrała to miejsce.
Harry docisnął Louis’ego do ściany i szybko zdjął swoją koszulę ukazując wyrzeźbione ciało.
Lou westchnął głośno zdając sobie sprawę z tego, jak mu się poszczęściło, a Hazz zachichotał i po kolei rozpinał guziki jego – wymiętej już – koszuli. Otarł kilka razy swój nos o czubek nosa szatyna i zamruczał.
- Jak masz na imię szczęściarzu? – wyszeptał delikatnie i seksownie, sprawiając, że Tomlinson poczuł mało miejsca w spodniach.
- Lou… Louis. – wydukał drżącym głosem.
- Lou? To takie pedalskie imię. – skwitował marszcząc brwi.
- Czy to miał być komplement?
Harry silnym ruchem zdjął z niego koszulę i szeroko otworzył oczy widząc idealny sześciopak.
- Zdecydowanie tak, mały. – syknął. – Sprawiasz, że jestem cholernie podnieconym gejem.
- Hm? Zwykle nie sypiasz z facetami?
- Hahaha! Rucham kogo chce, co chce i kiedy chce! – roześmiał się.
- Dobrze wiedzieć…
- Hey, chyba nie chcesz się wycofać, co?
- O nie! Mam zadanie do spełnienia. Siadaj!
Lou znacząco poruszał brwiami i mocno przycisnął do siebie seksowne ciało chłopaka. Ten szybko ściągnął spodnie i bokserki, a następnie usiadł na opuszczonej desce sedesu.
- Umiesz to i owo?
- Nigdy nie próbowałem… - wzruszył ramionami. – Zwykle to dziewczyna mnie…
- Ale poradzisz sobie? – przerwał mu.
- Jasne! – oburzył się i uklęknął przed Harry’m.
Najpierw składał delikatne pocałunki na szyi Styles’a. Zasysał skórę pozostawiając malinki. Przeniósł się trochę niżej, gryząc sutki i całując zagłębienia w wyrzeźbionej klatce piersiowej i brzuchu. Gdy poczuł, że ten jest już wystarczająco rozgrzany, pocałował go namiętnie w usta i nachylił się nad dużym kolegą. Włożył go w połowie do ust i wirował wokół językiem. Potem lekko się wycofał zasysając czubek i ponownie wepchnął go sobie do buzi. Harry głośno oddychał i złapał głowę partnera na znak, że chce więcej. Louis nie protestował i zaczynał wykonywać płynne ruchy w przód i w tył. Sunął językiem wzdłuż członka Lokatego coraz szybciej i szybciej. W końcu udało mu się włożyć go całego, więc kontynuował swoją czynność z jeszcze większą precyzją. Hazz wyginał się trzymając jedną ręką ścianki, a drugą Louis’ego. Szarpał jego włosy i jęczał. Tomlinson wiedział kiedy jego kolega dojdzie, więc zsunął usta na czubek i zassał go mocno. Styles stęknął głośno i uwolnił swoje soki prosto do ust szatyna. Ten otarł ściekającą spermę i podniósł się trochę, by pocałować drżącego Loczka.
- Gdzie Ty się tego nauczyłeś?! – wydyszał.
- Huh… Improwizowałem. – wzruszył ramionami, ale uśmiechnął się zadziornie.
- Boże… to… było… - nie mógł niczego z siebie wydusić.
- Tak, tak. A kiedy mnie zrobisz przyjemność?
Lou stanął z założonymi rękoma i wypiął jedno biodro w bok. Wyglądał bardzo seksownie. Harry znów drgnął. Szybko się podniósł i ubrał spodnie oraz koszulę.
- Co robisz?! – parsknął szatyn.
Styles wyjął z kieszeni klucze i pomachał nimi przed nosem Tomlinsona.
- Może pójdziemy do mnie? – zaproponował zbliżając się bardzo blisko.
- Jak sobie chcesz… Ale mam dostać swój seks Curly!
- Mmm… Curly… dobre! Możesz to wykrzykiwać gdy będę Cię posuwał.
- O nie! Twój dwudziesto-pięcio-centymetrowiec miał już swoje pięć minut. Teraz czas na mojego! – zażądał i nawet nie zauważył kiedy byli na sali.
Harry ciągnął go za koszulkę energicznie i zdecydowanie. Rzucił w barmana pieniędzmi, żądając następnej kolejki dla jego bandy, a potem złapał Louis’ego za tyłek i wyprowadził z budynku. Wsiedli do samochodu i zanim ruszyli, Harry włączył radio.
- Dlaczego jeszcze nie ruszasz? – niecierpliwił się Lou.
- Wpadłem na lepszy pomysł. – poruszał brwiami i przeczesał włosy kolegi.
Ten uniósł brew i oczekiwał odpowiedzi.
- Obciągnę Ci tutaj, a potem zabawimy się w domu, hm?
Louis zmarszczył brwi, zastanawiając się jaki cel w tym wszystkim ma kędzierzawy chłopak.
- Chodzi o to, że mój ojczym jeszcze jest w domu. Potem wybywa na tydzień…
- Ah…
- No i chcę się z Tobą zabawić trochę dłużej. – oświadczył.
Tommo zaśmiał się i zamruczał.
- No to chodź, Loczku. – szepnął nachylając się nad jego uchem, a potem przeszedł na tylnie siedzenia. Styles od razu podążył za nim. Usiadł na szatynie okrakiem i zaczął zwiedzać jego usta językiem. W końcu Tomlinson został bez spodni, a Harry złapał jego członka i zgrabnie poruszał dłonią w górę i w dół. Na szczęście miał w schowku trochę lubrykantu, więc mógł bez ryzyka obtarć przesuwać dłoń coraz szybciej. Louis był w niebie. Wyginał się i wypinał biodra bliżej Harry’ego. Zaczął pojękiwać i wtedy zadzwonił telefon. Styles uspokoił Tomlinsona pocałunkiem i nie przestając mu obciągać, sięgnął po komórkę.
- Harry?
- Mhm? – wydukał całując szatyna.
- Wyjeżdżam na tydzień lub dwa. Nie wracaj zbyt późno, masz lekcje z samego rana.
- Mhm.
- No, więc… to… tyle.
Rozłączył się, a Hazz rzucił telefon na przednie siedzenie i poczuł ciepłą maź w swojej dłoni. Spojrzał na Louis’ego, który głośno dyszał.
- Zawsze tak jęczysz? – zachichotał Loczek.
- Nie… - odpowiedział szczerze i podparł się na łokciach. – Tylko przy Tobie.
Lokaty pocałował go i poczuł, że robi się romantycznie. To było dla niego dziwne, bo nigdy nie pragnął tak seksu z innymi, jak z Tomlinsonem.
Louis oderwał się od jego ust kończąc pocałunek głośnym mlaśnięciem.
- To co… jedziemy do Ciebie?
Harry zawahał się przez chwilę. Co jeśli z tego wyjdzie coś więcej? Coś, co tylko przyniesie mu kłopoty? Ale przecież już miał ich wystarczająco dużo…
Pieprzył wszystkich na prawo i lewo oraz szastał pieniędzmi by zwrócić na siebie uwagę ojczyma.
Ale tera, właśnie w tej chwili pragnął Louis’ego. I kto wie… może czegoś więcej.
- Oczywiście. Do mnie… - oznajmił wreszcie. – Kochanie…
Ostatnie słowo wypadło z jego ust niekontrolowane i bez ostrzeżenia, ale Lou nie zwrócił na nie uwagi.

*

Zatrzymali się przed bramą wielkiej rezydencji. Louis wytrzeszczył oczy i spojrzał na Loczka.
- Chwila… Ty jesteś Harry Styles? Styles?!
- Tak, i co z tego?
- Wooo… Najbogatszy dzieciak w mieście chce mnie przelecieć w luksusowym domu… Jeśli Twój ojczym mnie zobaczy, moja rodzina wyląduje w grobie .
- Nie dowie się. – odpowiedział obojętnie. – Ale… dlaczego wyląduje w grobie?
- Ponieważ moja mam pracuje w jego firmie i błaga na kolanach o podwyżkę. Wyleci jeśli ktoś dowie się…
- Nie dowie się! – zapewnił go i skręcił do garażu.
Lou głośno westchnął i został w samochodzie, gdy Harry już z niego wyszedł.
- No dalej! Dom jest pusty, będziesz mógł krzyczeć!
Tomlinson spojrzał na niego rozbawiony i z impetem otworzył drzwi.
- Okay! Przekonałeś mnie!

C.D.N.

__________________________________________________
Szczerze mówiąc napisałam jeszcze więcej, ale pomyślałam, że trochę rozwinę ten one shot ;] Tak na parę części. I będę dodawała co parę dni ;)
Jeśli myślicie, że to dobry pomysł - piszcie ! xx.



1 komentarz:

  1. OMG cudooooo! *.*
    Czytałam z otwartymi ustami xD Nie mogłam się oderwać, chyba nawet nie mrugałam oczami :D
    Super :) Czekam na kolejny i dziękuję za dedykacje ;*

    OdpowiedzUsuń